Bądźmy szczerzy — ksiądz za wciskanie kitu dostaje tacowe.
Nie bądźcie gorsi od wierzących. Nie pozwólcie, żeby wasza obojętność sprawiała, że pisarz staje się gorszy od klechy.
Nie bądźcie gorsi od wierzących. Nie pozwólcie, żeby wasza obojętność sprawiała, że pisarz staje się gorszy od klechy.
Napisałem rzecz ogromną. Ponad milion znaków zderzenia z człowiekiem i wszystkim, co udaje człowieczeństwo: z jego bogami, demokracją, wiarą, rozumem, obłędem. To filozofia w stanie wojny z kulturą i humanizmem. Dlatego właśnie teraz potrzebuję Waszego wsparcia. Nie po to, by „sfinansować książkę”, tylko by dać mi oddech po tej potędze — czas na przygotowanie materiałów, promocji, rozmów, i spokojne szukanie wydawcy. A znalezienie wydawcy dla tak obrazoburczej, nowatorskiej i monstrualnej książki (milion znaków!) łatwe nie będzie. Być może skończy się też partycypacją kosztów wydania, znając dzisiejszą politykę wydawnictw. Każdy wspierający otrzyma egzemplarz „Tosi i tyranozaurów” — oczywiście w twardej oprawie, bo taka książka nie znosi miękkości oraz specjalny upominek. Oczywiście z właściwą dedykacją. A tak już zupełnie po ludzku — pisarzowi, który przez ostatnie pięć lat napisał dziewięć książek, nie jest łatwo. Czasem człowiek chciałby po prostu wyjść z głowy i poczuć pewną swobodę. Choćby psychiczną. Więc jeśli cenisz moją literaturę, zrób gest większy niż kliknięcie „lubię to”. Postaw mi wirtualną kawę. Albo obiad. Raz w miesiącu.
Jeśli chodzi o uniwersum, czyli trzy gotowe książki – Tosia, Saturn i Eris – a czwartą w toku, to sprawa jest prosta: projekt żyje, rośnie. To lata pracy, pisania po nocach, ścierania się z językiem i samym sobą. Wydawnictwo podjęło decyzję: chce całość. Ale rytm wydawniczy ma swoje tempo – około dziewięciu miesięcy między kolejnymi częściami. To dobra wiadomość dla książek. Trochę gorsza dla człowieka, który je pisze. Bo między premierami trzeba po prostu żyć. I pisać dalej — nawet wtedy, gdy rynek jeszcze śpi. Dlatego proszę o wsparcie, ale nie w sensie zbiórki na druk. Raczej – o kawałek oddechu. O gest, który mówi: „rób dalej, to ma sens”. O symboliczną kawę, obiad, mały patronat nad czymś, co wciąż się tworzy. Każdy wspierający otrzyma oczywiście egzemplarz każdej książki z uniwersum – a także specjalną dedykację i upominek, mały znak wdzięczności za realną obecność w tym procesie.
WSPIERJ TWÓRCZOŚĆ, ABY MOGŁO POWSTAWAĆ WIĘCEJ I NA WIELU PŁASZCZYZNACH
STAWIASZ KAWĘ I ODBIERASZ KORZYŚCI
WYBIERZ KTÓRYŚ Z POWYŻSZYCH PLANÓW I DOGODNĄ FORMĘ PŁATNOŚCI.
KONTO: 13 1090 2398 0000 0001 2948 9401
Wesprzyj jednorozowo na tyle ile uważasz. Lub po prostu kup produkt.
Zapłać blikiem lub przelewem
13 1090 2398 0000 0001 2948 9401
DZIĘKUJĘ